Nazwiska Williama Sterna nie ma w Encyklopedii Wrocławia, nie ma też jego popiersia w Galerii Sławnych Wrocławian. Nie ma sensu szukać wzmianki o tej osobie w Polskiej Wikipedii (odpowiedni artykuł jest tylko w wersji angielskiej). Co więcej, w całej powojennej historii Wrocławia o Sternie nie napisano nawet małego eseju dziennikarskiego.
Jednocześnie profesor William Stern, który osobiście znał Zygmunta Freuda i Carla Junga, był ważną osobą we Wrocławiu na początku XX wieku, a jego system określania poziomu inteligencji jest aktualny do dziś i uważany jest za jeden z najskuteczniejszych w psychologii.
W tym artykule, na stronie wroclaw.one, powiemy, kim jest William Stern i co łączyło naukowca z Wrocławiem.
Czy można zmierzyć inteligencję?
Zacznijmy od najważniejszej rzeczy – profesor Stern bardzo zaryzykował swoim nazwiskiem, gdy oświadczył, że zamierza zmierzyć poziom inteligencji, podobnie jak napięcie elektryczne mierzy się w woltach, a prąd w amperach. W rezultacie świat otrzymał system określania poziomu IQ i stało się to we Wrocławiu, w 1912 roku.
Trzy lata wcześniej na pokładzie transatlantyckiego statku „George Washington”, zmierzającego do Nowego Jorku, zebrała się niezwykła firma: Zygmunt Freud z Austrii, Carl Jung ze Szwajcarii, Sándor Ferenczi z Węgier i William Stern z Niemiec, reprezentujący Uniwersytet Wrocławski.

Naukowcy udali się na Uniwersytet Clark w Massachusetts, gdzie odbyła się międzynarodowa konferencja psychologów z okazji 20. rocznicy założenia instytucji.
Zaznaczymy, że wtedy psychologia była uważana za specyficzną naukę, a stosunek do niej w wielu krajach, w tym w USA, był niejednoznaczny. Być może dlatego o przybyciu do portu statku, na pokładzie którego znajdowały się takie gwiazdy, „New York Times” poinformował dopiero w ostatniej chwili, a nawet wtedy mimochodem. W tym samym czasie Gazeta wymieniła nazwisko tylko jednego naukowca – Williama Sterna, który, nawiasem mówiąc, kilka dni po przybyciu do USA został pierwszym doktorem honoris causa Uniwersytetu Clark.
Taki był autorytet naukowy tego mieszkańca Wrocławia, który kłócił się z Freudem i rywalizował z nim o tytuł ojca współczesnej psychologii.
Doktor William Stern
William Stern urodził się w Berlinie w 1871 roku. Jego ojciec był właścicielem małej fabryki tapet, a dziadek wykładał psychologię i filozofię na Uniwersytecie im. Humboldtów w Berlinie. To właśnie ten pedagog i intelektualista stał się wzorem do naśladowania dla Williama, który w wieku 18 lat postanowił poważnie zająć się nauką i zaczął studiować filozofię i psychologię.
Wiele lat później nazwie ten czas najszczęśliwszym okresem swojego życia.
W 1893 roku Stern uzyskał stopień doktora, a pięć lat później podążył za swoim nauczycielem, profesorem Hermannem Ebbinghausem, do Wrocławia. We własnej rękopiśmiennej biografii, przechowywanej do dziś w archiwach Uniwersytetu Wrocławskiego, pozostawił o tym wydarzeniu zapis: „19 lipca 1897 zostałem Privatdozentem we Wrocławiu, uzyskałem dyplom z filozofii.”
Koło psychologiczne
Swoją karierę naukową we Wrocławiu Stern rozpoczął od użytecznego wynalazku: stworzył urządzenie, które umożliwiało badanie percepcji dźwięku przez człowieka.
Nawiasem mówiąc, pierwszym adresem, w którym mieszkał od 1898 do 1902 roku, była dzisiejsza ulica Henryka Pobożnego 18 (Heinrichstrasse), później Stern przeniósł się na Zielińskiego 101. W 1912 roku, już jako profesor i dyrektor seminarium filozoficznego, zamieszkał przy dzisiejszej ulicy Lubuskiej 54 (Brandenburgerstrasse). Niestety żaden z tych domów nie przetrwał do dziś.
Praktyka pedagogiczna na uczelni doprowadziła naukowca do pomysłu utworzenia lokalnego koła psychologicznego, w którym został pierwszym prezesem. W tym celu profesor oddał do dyspozycji uczniów salę dydaktyczną w jezuickiej szkole z internatem przy ulicy Kuźniczej 35.
Cotygodniowe spotkania trwały tam do późnych godzin wieczornych, a jeśli dyskusje się przeciągały, społeczność szła w kierunku parku Szczytnickiego. Jednocześnie tak się złożyło, że najlepsi uczniowie Sterna zawsze okazywali się jego nieubłaganymi przeciwnikami.
Spory z Freudem i filozofia
Osobną stroną działalności naukowej Williama Sterna jest jego związek z Zygmuntem Freudem.

Artykuły tego ostatniego tak irytowały Sterna, że w 1913 roku zainicjował „Wrocławską odezwę przeciw psychoanalizie”. Rezolucja została opublikowana i spotkała się z dużym poparciem w środowisku naukowym.
Naukowcy mogli spotkać się i porozmawiać twarzą w twarz po latach, gdy emocje ustąpiły. W liście do przyjaciela z 1928 roku Stern zauważył: „Wczoraj przez dwie godziny rozmawiałem z Freudem. Była to rozmowa, mimo wszelkich przeciwieństw, jak najprzyjemniejsza w formie”.
Pomimo fascynacji psychologią Stern zawsze pozostawał fanem filozofii, więc praca „Osoba i rzecz” była dla niego ważniejsza niż inni. A w swoich badaniach naukowych naukowiec zawsze inspirował się opinią Gustava T. Fechnera: „Nic nie powstanie, zaistnieje, przeminie w ciele, jeśli nie powstanie, zaistnieje, przeminie w duchu”. Stern uważał to za podstawowy wzór rządzący światem.
Życie osobiste i psychologia dziecięca
Obok studiów filozoficznych Stern zajmował się także psychologią eksperymentalną, w szczególności interesował się różnica między płcią męską i żeńską. W październiku 1913 zorganizował zjazd wychowania młodzieży we Wrocławiu. Prezentowana w nim wystawa prac dzieci, uczniów szkół „heteroseksualnych”, miała w zamierzeniu przyczynić się do popularyzacji koedukacji. Naukowiec przeprowadził również testy studentów na temat różnic między płciami w psychologii. Na przykład dał zadanie wskazania, kto jest autorem tej pracy, mężczyzną lub kobietą, najpierw pobierając wszystkie wskazówki z tekstu. Po przeczytaniu tekstu każdy musiał wyrazić swoją opinię, wspierając ją argumentami.
Jednocześnie Stern zdawał sobie sprawę, że jest mało prawdopodobne, aby znalazł porozumienie w tych sprawach z kolegami i był z góry gotowy: „Wiedziałem, że będę musiał na lata, może nawet na dziesiątki lat, zamknąć się przed światem”.

A jeszcze naukowiec uwielbiał jeździć na rowerze. Jeździł nim Wrocławiem, wzdłuż Odry i do okolicznych wsi.
W stolicy Dolnego Śląska William Stern zaaranżował także swoje życie osobiste – ożenił się z Klarą Joseeph. Para miała troje dzieci, dwie córki – Hildę i Evę oraz syna Günthera .
Nawiasem mówiąc, to narodziny spadkobierców skłoniły go do podjęcia badań nad rozwojem dzieci. Stern początkowo myślał o sześcioczęściowej monografii, ale ukończył tylko dwie: o mowie dziecięcej (1907) i o wspomnieniach i kłamstwach we wczesnym dzieciństwie (1909). W sumie w latach 1897-1916 naukowiec stworzył 5 tysięcy stron odręcznych notatek.
Wygnanie i emigracja
Syn Williama Sterna, niemiecki pisarz i filozof Günther Anders napisał o ojcu, że „przeceniał świat; ponieważ był dobrotliwy, nie doceniał jego złośliwości”.
Kiedy Niemieckie Towarzystwo Psychologiczne zebrało się w Berlinie w 1931 roku, Stern został wybrany na jego przewodniczącego. Instytut w Hamburgu obchodził 60-lecie naukowca książką jubileuszową. Dwa lata później w Lipsku, po dojściu nazistów do władzy, ci sami ludzie skreślili jego nazwisko z list uczestników, przestali się do niego odwoływać w swoich raportach i nie wpuścili go do własnego Instytutu. Jako Żyd uczony został pozbawiony wszystkich stanowisk i tytułów.
W rezultacie Stern wraz z żoną Klarą wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie do śmierci, w 1938 roku, wykładał na Duke University w Durham.
Dlaczego we Wrocławiu zapomnieli o Sternie?
William Stern miał pecha z biografami i badaczami. Z nieznanych przyczyn Maciej Łagiewski pominął go w swoim studium „Wrocławscy Żydzi, 1850-1944”. Tym bardziej zaskakujące jest to, że profesorom z Wrocławia poświęcił osobną sekcję w swoim albumie. Wciąż pozostaje tajemnicą, dlaczego wybitny filozof, psycholog i pedagog, mieszkający we Wrocławiu prawie 20 lat, nie zasłużył nawet na wzmiankę w tak kapitalnej pracy.
W Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego w całej powojennej historii nie napisano ani jednej pracy magisterskiej, nie zorganizowano ani jednej konferencji naukowej poświęconej Sternowi.
A jeśli te dziwactwa można jeszcze wytłumaczyć faktem, że naukowiec nie stworzył własnej szkoły i nie zapewnił ciągłości swojej nauki, to całkowity brak wzmianki o Williamie Sternie, twórcy unikalnego systemu obliczeniowego IQ i duchowym ojcu społeczności Mensy, liczącej obecnie ponad 100 000 członków, na wrocławskim polu kulturowym jest całkowicie niezrozumiały.

I to pomimo faktu, że popiersie Fritza Habera, który współpracował z nazistami i osobiście testował iperyt na ludziach, znajduje się w widocznym miejscu, we Galerii Sławnych Wrocławian.